My stworzeni do miłości
zagubiliśmy się
Do zranionych na wylot serc
wdarło się zło
Powoli umieramy
z tęsknoty
za straconą ufnością
W biegu za pozornym rajem
zgubiliśmy buty
te z białymi skrzydłami
Staliśmy się puści
niczym nieudany kredens
wykonany do przechowywania kryształu
Zbłądziliśmy
rozbiliśmy to co było najcenniejsze
na niezliczoną ilość bezużytecznych słów
Już nie odtworzymy mapy dobroci
nigdy nie sięgniemy prawdziwego nieba
Przykuci do ziemi
wołamy: Boże pomóż!
Tracąc nadzieję
na jutro
Dni przeżyte w pośpiechu
choć następnego poranka nie miało być
Zmarnowaliśmy ten czas
dzieci miłości
Staliśmy się tworami prokreacji
krzyku i nienawiści
Tylko jeszcze sny
oaza zbłąkanych dusz
Choć rano rozczarowanie
a na twarzy palące promienie
zepsutego słońca
Kolejny dzień krokiem w
ciemniejszą czerń
Szukamy siebie o zmierzchu
lecz ścieżki zniknęły
-już nie prowadzą do ludzi-
CZŁOWIEK STRACIŁ CZŁOWIECZEŃSTWO
Codziennie od nowa budujemy
lepszą Sodomę
i czekamy na dzień gniewu
My stworzeni do miłości
dawni ludzie...
Ipse