piątek, 28 sierpnia 2009

Droga


Wyobraźmy sobie nasz świat egzystujący jako połączenie różnorakich skrajności.
W tej wizji dusza, metafizyka, idea i dobro są początkiem osi, na której krańcu znajdują się ich przeciwieństwa – ciało, fizjologia, materia i zło. Potęgi te toczą nieprzerwaną walkę o człowieka, będącego nagrodą, którą dostanie zwycięzca.

Dusza a ciało.

Zastanawiająca kwestia – czy dusza i ciało są jednością?
Jest to pytanie, na które ludzkość nie może odpowiedzieć od stuleci i na które powstało wiele poglądów. Jeden z nich neguje jedność tych dwóch pierwiastków i głosi, iż dusza i ciało są swoimi największymi wrogami.
Czy jest to prawdą? Czy dusza i ciało trwają w odwiecznej walce?
Spójrzmy na dzisiejszy świat – jest to miejsce, gdzie czci się urodę i młodość. Człowieka nie określa już zdanie: „Myślę, więc jestem”. Dziś ludzie mówią: „Wyglądam, więc jestem.”, a nasza uroda jest wyznacznikiem naszej wartości.
Lecz zastanów się – gdyby ktoś zamienił Twoje ciało na inne, to przestałbyś być sobą?
Zmieniłyby się Twoje cele, dążenia i myśli? Przestałbyś kochać ludzi, których kochasz?
A gdyby ktoś zostawił Ci ciało, a zastąpił Twe marzenia, pasje i miłości innymi, czy byłbyś dalej sobą?
Odpowiedz na te pytania, a zrozumiesz, że to dusza definiuje człowieka. Ona jest naszym „ego” zamkniętym w klatce ciała, które uprzedmiotawia nas swoimi prymitywnymi pragnieniami.
Człowiek uwolniony od balastu niedoskonałego ciała, byłby zdolny zbliżyć się do esencji wszechrzeczy.
Materia nas krępuje, odwraca naszą uwagę od sedna, rozprasza nas i zaraża swoją trywialnością. Dusza, czyste jestestwo człowieka, bez materialnego ciężaru byłaby nieskłonna do ulegania relatywizmowi moralnemu, który tłumaczyć ma niemoralne potrzeby ciała.
Musimy zrozumieć, że przyjemność nie jest dobrem i nie jest wartością samą w sobie; pojąć, iż nie możemy stawiać jej jako nadrzędnego celu naszego życia. Dajmy się rozwinąć swoim duszom, będącym naszymi prawdziwymi obliczami.
W wieczności liczymy się tylko my i nasze sumienia.

Metafizyka a fizjologia.


Zagadnieniem, które łączy się z antagonizmem ciała i duszy, jest sprzeczność między metafizyką a fizjologią.
Ludzie nie są zdolni pojąć, jak piękny mógłby być świat, gdyby wyrzekł się fizjologicznych pierwiastków; jak wyjątkowe i niezniszczalne uczucia mogłyby powstać. Miłość, czysta i metafizyczna, nieskażona pożądaniem miałaby szansę stać się wieczną. Niestety, jest to niemożliwe przez ułomną i prymitywną stronę naszej natury, która niszczy czystość. W konsekwencji fizjologia zawsze wygrywa z metafizyką. A miłość - jak wszystko to, co piękne – nie ma szans na przetrwanie.

Idea a materia.

Kolejni przeciwnicy, kolejna wielka wojna. Idea – matka poezji, filozofii i postępu ludzkości. Materia – bariera, która stoi na drodze każdej idei.
Nieskrępowana wędrówka myśli nie jest możliwa, ponieważ przeszkadza jej codzienna proza życia.
Pieniądze, potrzeby doczesne i cielesność naszego jestestwa – to właśnie one niszczą poezję, myśl i prawdziwe człowieczeństwo.
Ile dzieł by powstało, gdyby ich hipotetyczni twórcy nie marnowali swych dni na bezwartościowej pracy? Ilu geniuszów przez to straciliśmy? Codzienne zmaganie się z rzeczywistością i frustrująca praca zarobkowa niszczą wiele idei.
Rzeczywistość skazuje nas na szare życie wśród nędzy materii.

Dobro a zło.

Najbardziej skrajnymi pojęciami są dobro i zło. Są one od siebie tak odległe, że nikt nie powinien mieć problemów z ich odróżnieniem. A jednak od pewnego czasu ludzie nie chcą nazywać czegoś zjawiskiem dobrym lub złym. W nasze życie wkroczył relatywizm moralny, powodując, że tak oczywiste pojęcia stały się czymś dyskusyjnym.
A przecież tak nie jest! Musimy sobie uświadomić, że istnieje jeden, uniwersalny system wartości, którego trzeba przestrzegać. Został on obalony przez postmodernizm, głoszący, że wszystko jest arbitralne i niepewne.
Obalmy tę postmodernistyczną rewolucję moralności i stwórzmy nowe ramy!
Postarajmy się oderwać od nieczystych części nas samych, przyczyńmy się do tego, by walkę wygrywały wartości pozytywne – te, które naprawdę mogą dać nam niezmącone niczym szczęście, a nie tylko chwilową przyjemność.

Cel a dążenie.

Sceptycy mogą zanegować tę ideę i upierać się, że całkowite wyzbycie się pierwotnych ułomności jest niemożliwe. Jednakże my możemy stwierdzić, iż nawet jeżeli cel wydaje się nieosiągalny, to samo dążenie do niego czyni nas lepszymi istotami. Doskonaląc swoje dusze, nasz metafizyczny pierwiastek, udoskonalamy tym samym świat. Samo opowiedzenie się po stronie duchowości i wytrwałe dążenie do czystej wolności, jest jedną, małą, wygraną bitwą w tej wielkiej wojnie.
A przecież cel, jest tylko małym punktem u kresu drogi, która sprawia, że stajemy się szlachetniejsi.

Dagme

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz