Nocą złe myśli, niczym czarne kruki, stukają do mych okien.
I pazurami ostrymi rozszarpują ostatki mojej spokojności.
Gdy dzień się kończy, ciemnoszare chmury kłębią się nad głową,
skraplając w strugi deszczu okrutne wspomnienia.
Po zmierzchu kurz chwil minionych okrywa nowe radości,
a w zmroku bezlitosne myśli moje ruszają na łowy.
Nocą burze przychodzą, błyskając złowrogo;
to niebiańska energia ożywia truchła przeszłości.
Rozsądek, wygrzewający się w blasku słońca, znika,
rozproszony brzmieniem słowika nocnej mowy.
I słuchając pięknego, tęsknego śpiewu tego,
rozbudzam w sobie duchy dawnej wiosny.
Nocą błądzę pośród ścieżek w czerni zanurzonych,
wypatrując na horyzoncie lądu następnego dnia.
Dagme
Das Gedicht erinnert an manches von Baudelaire. Sehr schön, voll symbolischer Bezüge.
OdpowiedzUsuń